Siedem grzechów głównych

Londyński tydzień mody wg „Harper’s Bazaar” wskazał na 7 podstawowych trendów, którymi „zainfekowani” są fashioniści. Powtarzające się tendencje, pozwoliły na utworzenie listy „must have”. Doprawdy muszę? Oto lista:


1. Wzorzyste puchówki.
Dla mnie efektowne, ale mało praktyczne. Wzór na kurtce wymusza pewne stonowanie reszty stroju. Chyba że jesteśmy mistrzyniami stylu kreatywnego, wtedy, czemu nie?

2. Białe botki.
Myślę sobie, jak napisać coś pozytywnego o tym „zjawisku”. Hmmm. Nie wymyśliłam, niestety, nic sensownego. Jedynie słowo kicz mi się ciśnie na usta. Może trendsetterki takiego słowa nie znają.

3. Okulary w okrągłych oprawkach.
Sama posiadam, ale „lamparcie”. Białym (jak botki) i różowym (sama słodycz) mówię zdecydowanie NIE.

4. Szerokie spodnie.
Jak najbardziej TAK. Do płaskich botków i do tych na obcasie. Warunek sine qua non – nie mamy brzuszka, jak szczególnie w sylwetce „O” przystało. A Bóg obdarzył nas łaskawie wzrostem (chyba że ratują nas – w tym mnie- obcasy).

5. Torebki do ręki.
Piękne, niektóre wręcz zjawiskowe, nadające stylizacji niekłamanego szyku oraz oryginalności i … kompletnie niepraktyczne. Ale fanki niebanalnych torebek i tak je pokochają miłością nieodwzajemnioną (weź i tam coś zmieść mądralo) :)

6. Płaszcze w kratę.
Krata – tak, neonowe akcenty – nie. Amen.

7. Berety.
Jak widać przestały być znakiem rozpoznawczym paryżanek. Nie ukrywam, że wyglądają uroczo. Czy założę? Y-y. U mnie nawet czapka budzi kontrowersje :) Ale nie każdy jest na szczęście łepetynowym świrem!