Kolory ziemi

Obserwuję ulicę. Właściwie uliczną modę. W niewielkim mieście. Jest trochę niedbale, trochę trendsettersko. Ale dzisiaj nie o diagnozę modową moich szanownych Rodaków idzie, ale bardziej o … barwę. Tak, tak, biało-czerwoni byliśmy jeszcze parę dni temu, ale hmmm (nie denerwować się :) wiadomo powszechnie, że z katastrofą nam przyszło poobcować i narodowe fatałaszki zdjąć. Wrócić do normy, jeszcze niedawno, znaczyłoby nałożyć na siebie czerń, szarość i wszelkie pasteli odmiany. A tu miła dla mnie niespodzianka, bo do powolnej, ale konsekwentnej w swych efektach odmiany dochodzi. Mówiąc wprost: widuję na ulicach kolory ziemi! Ach, jak to fantastycznie. Szarości, ale zamiast różem, brązem zarażone, białe total looki cudnie korespondujące z opaloną skórą właścicielek, szlachetne i luksusowe brązy, rozpromienione karmele, stonowane, ale i wyrafinowane khaki, pyszna czekolada czy rozbłyskująca mocca. Na dodatek unikatowa sepia z soczystą pomarańczą. A może macie ochotę na kieliszek koniaku?
Kardigan w kolorze butelkowej zieleni naprawdę potrafi zachwycić. Śmiało zestawiony z intensywnym bursztynem przywoła na myśl kojące odgłosy lasu albo zapach słonecznego dnia. A na koniec cyjan i lazur. Już leżycie na gorącym wybrzeżu? Tak bardzo się cieszę na tę barwową odmianę. Dziewczyny (i Chłopaki) wróćcie – choć na chwilę – do Matki Ziemi. W końcu chcemy być tacy bio-eko ;)