Aberracja

Stylistka radzi, jak dobrze wyglądać. Jak pokazać atuty ciała, a zakryć jego mankamenty. Dobiera idealne ubranie do sylwetki. Tłumaczy Ci, że A ma wąskie ramiona i szerokie biodra, a V na odwrót. Czasem dorzuci coś o akcesoriach jak chusty, kolczyki, naszyjniki i okulary. Żebyś była ubrana, a nie przebrana, bo co za dużo to niezdrowo. We wszystkim należy zachować umiar. Doskonale. I nagle widzisz kobietę ubraną jak pani poniżej i nic nie rozumiesz. Co więcej – jesteś zachwycona jej stylizacją i uważasz, że wygląda jak milion dolców. I co z tym fantem zrobić? Najsubiektywniej w świecie odpowiadam: zachwycić się i pokochać! Kuloty tylko do szpilek i dla pań o niezbyt szczupłych nogach? Nieważne.
Wiązania wokół kostki skracające damską „dolną kończynę”? Nieistotne. Mało wyeksponowana talia, do której podkreślenia niezmiennie dążymy? Drobiazgowość. Turban, słoneczne okulary i do tego wszystkiego jeszcze kolczyki?! Choinkowo sie zrobiło? W żadnym wypadku.

Jednym słowem (no dobra – dwoma) chcę powiedzieć: zaszalejmy czasem! Zasady naprawdę są po to, żeby je czasem złamać a efekt może być zachwycajacy. Wystarczy trochę wyczucia i dobrego smaku. Nie trzymajmy się kurczowo stylistycznych „procedur”. Przynajmniej nie zawsze. Zaryzykuj i popatrz, czy świat się Ci dzisiaj przygląda z podziwem. Doświadczaj płynącej z tego przyjemności. Ulice są przecież często takie szare…

Pozostałe 364 dni w roku wyglądaj, jak stylistka rzecze i żadnych aberracji ;)