Moc delikatności


Piszę o modzie, filmie, literaturze. Nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze „zahaczyć” o architekturę wnętrz, a jej też od długiego czasu bacznie się przyglądam. Połączenie, barw, faktur, stylów w silny sposób oddziałuje na to, jak myślę i o modzie. Ostatnio zainspirowało mnie pewne połączenie. Nie ukrywam, że z niczym niezmąconą radością cieszy mnie trend powolnego odchodzenia od bieli, czerni i szarości na rzecz kolorów. Zdaję sobie sprawę, że narażam się tu potężnej rzeszy kobiet, które sobie te barwy wybrały i absolutnie się w nich zakochały. Jeśli miłość jest silna i odwzajemniona, to może rzeczywiście z nią nie walczyć. W innym wypadku gorąco zachęcam do wypróbowania czegoś zupełnie innego, co stoi na antypodach w stosunku do dotychczasowych trendów. Co mnie urzekło? Nieziemsko oczarowało mnie połączenie ciemnej butelkowej zieleni (mam do niej słabość odkąd pamiętam, toteż wydawałoby się, że to nic dziwnego) z … pudrowym różem (o matko jedyna, skąd w mojej ulubionej palecie barw to zaskakujące odstępstwo?!). Nie wiem. Może to kwestia starego jak świat powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają? Butelkowa zieleń to mocny, bardzo zasadniczy i elegancki kolor. Osoba w nią ubrana wzbudza respekt, przyciąga spojrzenia, zdaje się być wyrazista i pewna siebie. Szczególnie dojmująco wygląda to w total look’u. Z kolei pudrowy róż jest bardzo eteryczny, subtelny, choć czasem może wydawać się mocno kiczowaty i przereklamowany. Przypuszczalnie dlatego, iż w street style’u od dosyć dawna, oprócz szarości definitywnie obserwowaliśmy zachłyśnięcie się (oczywiście nie tylko przez Polki) tym kolorem. Z letnią opalenizną to nawet ładne, ale troszkę kiepskie zestawienie. Dużo bardziej przekonuje mnie, gdy nakłada go na siebie jasne lato (pisałam ostatnio o zjawiskowej Cate Blanchett). Ale wróćmy do naszego mariażu : butelkowej zieleni i pudrowego różu. Wyrazista i delikatna, mocna i dyskretna, stojąca twardo na ziemi, ale łagodna. Wypróbowałybyście na sobie takie połączenie? śledzona przez social media tak intensywnie ostatnio Meghan Markle wypróbowała i było świetnie. Co wy na to? A może jakieś małe kolorystyczne odnowienie ulubionego pokoju? Żeby kawa smakowała lepiej, a książka pochłaniała bez reszty :)